Post w takim stylu chodził mi po głowie praktycznie od początku tego bloga. Odwiedzam dużo Second Handów i w końcu postanowiłam napisać notkę poświęconą tylko i wyłącznie trupkom. Zabierałam się za niego już trochę czasu, ale pewna wizyta na targu w mojej miejscowości dała mi motywacyjnego kopa, bo znalazłam kilka świetnych lalek. No i kupiłam jakieś porządne tła do zdjęć.
Na bazarku w mojej miejscowości nigdy nie natknęłam się na jakiekolwiek lalki. Kilka tygodni temu było ich prawdziwe zatrzęsienie. Naprawdę było w czym wybierać, ale postanowiłam przygarnąć tylko trzy panny i jednego pana.
Zacznijmy od rodzynka, czyli mattelowskiego Shanga z filmu Mulan. Jest to lalek z mojej Wishlisty, od dawna ostrzyłam sobie na niego ząbki, tylko jak na złość nigdzie nie mogłam go znaleźć w przyzwoitej cenie. Jak dobrze, że nie pokusiłam się na jego wersję z Disney Store, bo o ile Panny są super, to Panowie im nie wychodzą za dobrze. Wyglądają strasznie sztucznie, wręcz odpychają swoim make upem.
Shang ma skrócone włosy jednak mi to nie przeszkadza. Nie miał oryginalnego ubranka, więc będę musiała mu uszyć kimono. Albo coś na kształt niego. Kilka lat temu udało mi się kupić Mulan, więc na pewno zrobię im wspólną sesję zdjęciową.
Pora na kolejną Disneyowską perełkę w wykonaniu Mattela. Megara również była na mojej liście. Niestety trafiła mi się z ułamaną szyjką i bonusowym kołtunem na głowie. Mam w planie przesadzić ją na inne ciałko, tylko najpierw muszę zająć się włosami. Łepetyna wyląduje na kilka dni w płynie do zmiękczania tkanin. Cóż.. ją też muszę jakoś ubrać :)
Przyznam się, że filmu nigdy nie widziałam w całości. Jedynie jakieś urywki, które leciały w telewizji. Muszę nadrobić tą animację w wolnej chwili.
Za każdym razem obiecuję sobie, że nie kupię już żadnej lalki do rerootu bo nie mam czasu się nimi zajmować. I co? Lipa!
Zawsze muszę przytargać jakiegoś łysego trupka!
Do takich Skipperek mam duży sentyment. Uwielbiam te ich pyzate busie i to one potrafią zdobyć moje serducho :)
Zastanawiam się czy nie zrobić jej brązowych włosów. Nie widzę sensu by te w jakiś sposób ratować.
Hula Hair Barbie z 1996 roku jest dla mnie dużym zaskoczeniem. Nie przypuszczałam, że Mattel wypuścił kiedyś lalkę z wściekłym różem na głowie. To już kolejna Baśka z tak długimi włosami w mojej kolekcji ( Totally Hair i Hollywood Hair kłaniają się nisko :) ) Włosy są lekko skołtunione, ale powinnam sobie dać z nimi radę.
Kiedyś postaram się wstawić zdjęcia tych lalek po przemianie. Na pierwszy rzut idą Shang i Megara. Resztę powoli doprowadzę do porządku
Co sądzicie o postach w takim stylu? Pasuje wam takie przedstawienie lalek?