Miałam publikować ten post dopiero w listopadzie ale niestety nie mogłam się powstrzymać.
Kilka dni temu w moje ręce trafiła pewna mattelowska Kelly z połowy lat dziewięćdziesiątych, dokładniej bodajże z 1994 lub 1997 ( nie jestem w stanie rozszyfrować czy to 4 czy 7). Brudna, z popisaną buzią leżała w pudle pośród pluszaków. Zawsze chciałam mieć taką maliznę, jednak pyzate Evi stojące dumnie na sklepowych półkach jakoś do mnie nie przemawiały. Dawno temu spotkałam inną Kelly ale jej niestety jej nie kupiłam bo uznałam że ma zbyt wulgarny makijaż.Później jak na złość żadnej Calineczki nie spotkałam, aż do teraz. Nad blodni zastanawiałam się przez chwilę ale stwierdziłam że trzy złote to nie taki duży majątek, po za tym miała niezniszczone włosy więc pomyślałam że coś z niej jeszcze będzie. Po powrocie zajęłam się czyszczeniem i praniem sukienki. Po kąpieli i założeniu pachnącego ubranka okazało się że Kelly ma całkiem ludzką twarz i wygląda jak człowiek. Jedynie nie zdołałam doczyścić śladu po mazaku na twarzy [ ma ktoś pomysł jak to zmyć ?]. Próbowałam ją zidentyfikować jednak na próżno. Dziwnym trafem na blogu u Makarreny jakimś sposobem odnalazłam identyczną :) Kelly ma już za sobą pierwszą i udaną sesję w plenerze.
Kilka dni temu w moje ręce trafiła pewna mattelowska Kelly z połowy lat dziewięćdziesiątych, dokładniej bodajże z 1994 lub 1997 ( nie jestem w stanie rozszyfrować czy to 4 czy 7). Brudna, z popisaną buzią leżała w pudle pośród pluszaków. Zawsze chciałam mieć taką maliznę, jednak pyzate Evi stojące dumnie na sklepowych półkach jakoś do mnie nie przemawiały. Dawno temu spotkałam inną Kelly ale jej niestety jej nie kupiłam bo uznałam że ma zbyt wulgarny makijaż.Później jak na złość żadnej Calineczki nie spotkałam, aż do teraz. Nad blodni zastanawiałam się przez chwilę ale stwierdziłam że trzy złote to nie taki duży majątek, po za tym miała niezniszczone włosy więc pomyślałam że coś z niej jeszcze będzie. Po powrocie zajęłam się czyszczeniem i praniem sukienki. Po kąpieli i założeniu pachnącego ubranka okazało się że Kelly ma całkiem ludzką twarz i wygląda jak człowiek. Jedynie nie zdołałam doczyścić śladu po mazaku na twarzy [ ma ktoś pomysł jak to zmyć ?]. Próbowałam ją zidentyfikować jednak na próżno. Dziwnym trafem na blogu u Makarreny jakimś sposobem odnalazłam identyczną :) Kelly ma już za sobą pierwszą i udaną sesję w plenerze.