Dzisiejszy dzień spędziłam na ogarnianiu nowej monsterki. Twyla przybyła do mnie w tamtym tygodniu. Kupiłam ją wraz z kilkoma innymi w moim ulubionym SH.
Ostatnio po kilkumiesięcznej suszy w końcu pojawiły się tam lalki. Zastanawiam się czy jeszcze nie wrócić się po Arielkę z Disney Store, ale chyba sobie ją odpuszczę.
Wracając do Twy, to nie była zniszczona, tylko te włosy... A raczej kołtun stanowił dla mnie wyzwanie. Dziś ucieszona z fryzury Monsterka spędziła popołudnie ze swoją przyjaciółką Howleen.
Brakuje jej co prawda jednej ręki ale szybko znalazłam zastępstwo ;D
Miałam tę Twylę i niestety cierpiała na zaawansowaną postać klejogluta :/
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjęcie bardzo mi się podoba. :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna lalka. I dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTwyla urocza ♥ ale właśnie
OdpowiedzUsuńte jej włosy doprowadzały
mnie dos szału i wygnałam :)
sliczna <3
OdpowiedzUsuńŚwietne :) uwielbiam Monsetrki :D
OdpowiedzUsuń