W ostatniej notce stwierdziłam że wilkołaki to stadne stworzenia. Dziś się o tym przekonałam bo ze szmateksowych wojaży przyniosłam do domu Clawdeen, która jest starszą siostrą Howleen.
Dziś nie było pogody na zdjęcia ani na zabawę w ogrodzie więc Monsterki zmuszone były siedzieć w domu. Chyba bardzo się im nudziło bo dorwały się do moich książek.
Clawdeen tak samo jak siostra padła ofiarą małoletniego wyrywacza rąk. Musiałam trochę poszperać w moim pudełku z różnościami i znalazłam rece, które niestety pochodzą od różnych lalek. W najbliższym czasie wezmę sie za nie i je pomaluję.
Jednak mimo tego Clawdeen prezentuje sie nie najgorzej. Teraz będę polować na bracisza :)
Trzymajcie się ciepło do następnej notki bo na przyszły raz mam w planie prawdziwego giganta :)
No, widzę że stado wilkołaczków się powiększa. Super!
OdpowiedzUsuńJak na wilkołaki, dziewuszki mają sympatyczne pyszczki i bardzo mi się podobją.
Jak widzę znalazły odpowiednia lekturę, nie ma jak King!
OdpowiedzUsuńPomalować łapki, to jest pomysł, tylko jeszcze trzeba jakieś dorwać. A ja biedna drugi tydzień w areszcie domowym, tęsknie za szperaniem po ciucholandach. :(
Życzę zdrówka i wielu ciekawych zdobyczy. :)
... o tak! Monsterki tak jakoś dziwnie mnożą się w zaskakującym tempie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo lubią Howleen. :) Życzę powodzenia w polowaniu na Clauda ;) a potem na Claudię, która jak dla mnie jest wyjątkowa ze swoim szerokim uśmiechem i żółtymi włosami. Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńSliczne obydwie :) Na Clawda napewno tez trafisz ;)
OdpowiedzUsuńuszate stadne są i basta!
OdpowiedzUsuńSłodkie! Nie ma jak książka w deszczowy dzień. :)
OdpowiedzUsuń