Czas biegnie nieubłaganie. Dopiero co były święta a już zbliżamy się powoli do maja. Moje życie znowu trochę przyśpieszyło. No i jest w końcu tak jak ma być.
Cloetta Spelleta aka Anastazja jest moją pierwszą lalką, która jest po repaincie. A za razem pierwszą, którą sprezentował mi mój chłop. Wiedział że od jakiegoś ostrzę sobie na nią ząbki i postanowił zrobić mi niespodziankę.
Anastazja jest z serii Bratzillaz. Ze zmienioną buzią wygląda świetnie i w niczym nie przypomina Bratz, za którymi nie przepadam. Ubranko pochodzi od Jade J'Adore. Mam jeszcze pelerynkę z zestawu, ale jakoś mi ona wizualnie nie pasowała do lalki.
Swoje imię zawdzięcza piosence Slash'a o tym samym tytule
Postanowiłam wykorzystać do sesji szafirki, których na podwórku mojego faceta jest całe mnóstwo! Udało mi się wykorzystać okazję i pstryknąć kilka fotek do mojego blogowego albumu.
Jestem naprawdę zachwycona tą lalką, mimo iż jest w mojej kolekcji już trochę czasu. Fajna z niej modelka :)
Bardzo wyjątkowa ;) Pozdrawiam serdecznie! ;)
OdpowiedzUsuńOryginalna i śliczna. :-)
OdpowiedzUsuńTo jest magia repaintu :)
OdpowiedzUsuńbrawo dla Twego Chłopa!
OdpowiedzUsuńŚliczna panna i super sesja. Uwielbiam szafirki.
OdpowiedzUsuńBrawo dla faceta!
W tej odsłonie prezentuje się doskonale, też mi się podoba. :)
OdpowiedzUsuń