Syrenki żyją w morzach, ale do dyspozycji mam tylko rzekę. Mimo to Ruda nie narzekała.
Problemem okazały się włosy, które nie dość że były skołtunione to ktoś je częściowo wyskubał. Ze względu na ubytki nadaje się do całkowitego rerootu, ale nie mam na stanie czerwonych włosów.
Nie poddałam się tak łatwo. W ruch poszły nożyczki i odżywka. Włosy straciły trochę na długości, ale za to są w lepszej kondycji :)
Arielka wydaje się być zadowolona ze swojej przemiany :)
Ślicznie ją odratowałaś. :)
OdpowiedzUsuńAnielka wygląda świetnie, więc wykonałaś kawał dobrej roboty. A sesja wygląda bardzo naturalnie, nikt nie zauważył, że to rzeka...
OdpowiedzUsuńSuper sesja, a laleczka wyszła bardzo pięknie i naturalnie :)
OdpowiedzUsuńWygląda cudnie ;) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńWcale nie widać ubytków. Piękny plener :)
OdpowiedzUsuńŚliczna syrenka, dostała drugie życie.
OdpowiedzUsuńPreciosa Ariel, las fotos en el agua y las rocas han quedado preciosas.
OdpowiedzUsuńSaludos.
Świetnie o nią zadbałaś, syrenka jest prześliczna a zdjęcia na rzece wyszły super :)
OdpowiedzUsuńJest prześliczna. I piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach (pięknych) wygląda super. Jakby jej niczego do szczęścia nie brakowało. :)
OdpowiedzUsuńKsiężniczka Wód -
OdpowiedzUsuńcudnie zadbana!